Środki transportu – „to je slédné kòło wòzné…”
W jaki sposób przemieszczali się i przemieszczają Kaszubi? „Kaszubskie nuty” wskazują przede wszystkim na wóz, rozpocznijmy więc od tego środka transportu. Wg „Słownika gwar kaszubskich na tle kultury ludowej” ks. Bernarda Sychty:
„Wóz kaszubski przedstawia typ wozu czterokołowego i zarazem rozworowego. Slôdk/tił, czyli tylna część wozu łączy się z przódkã, czyli z przednią, za pomocą rozwòrë albo rozwórczi i gwoździa ruchomego zwanego rozwórznik, szpanôgel, szpernôgel. Slôdk podobnie jak przódk posiada skrãtë. Między tylnymi skrãtami przechodzi rozwórka. Żelazne okucie skrętu nazywa się klëczka, kùkôwka, kùkówka. Poprzeczna beleczka przy przednich skrętach zwie się pòdjima”.
Jeszcze bardziej szczegółowo opisał wozy na kaszubskich gospodarstwach (jeszcze tych przedwojennych) Augustyn Chrabkowski w książce „Jak jô béł bògati”. Informuje on, że bogatszy gospodarz starał się mieć przynajmniej dwa wozy – jeden do cięższych wyjazdów, a drugi do lżejszych i do wyjazdów. Żeby nie jeździć do kościoła „gnojnym wòzã”, kupowano na jarmarku tzw. półkòszczi. Jak pisze Chrabkowski:
„bëła to takô czipa [pol. kosz] ùplotłô z jałówca. Dół ti czipë béł tak szeroczi jak pòdłoga robòcégò wòza. Kùńce bëłë ùplotłé z witków. Ten tilny kùńc łącził spódk z bòkama i béł dzél wëższi òd bòków i dosc wësok zaòkrąglony. Przédny kùńc béł le na pół tak wësoczi jak bòczi, żebë bëło wigòdni wchòdzëc na wóz. Te półkòszczi bëłë z dwùch kawałków. Nôprzód wstôwiało sã na spódk (pòdłogã) robòcégò wòza mniészé drôbczi, zrobioné przez kòłodzeja. Te drôbczi bëłë na môlu tëmrotów, ò nie sã ta czipa òpiérała”.
Wystarczyło jeszcze założyć deski do siedzenia i można było jechać np. do miasta. Jeśli było sucho, gospodarz dokładnie sprawdzał drewniane koła, czy wytrzymają długą podróż i czy nie spadną „réfë”, czyli okucia. Czasami trzeba je było zamoczyć wieczorem przed podróżą. Przed wyjazdem do wozu wkładało się skrzynię, a na nią worek siana przykryty kocem. Na takiej „ławie” można było siedzieć wygodnie.
Po zakończeniu pierwszej wojny światowej półkòszczi zaczęły wypierać bryczki i nowe wozy na resorach (na piórach).
Niezależnie od rodzaju wozów ważne były umiejętności woźnicy (kùczra). W Słowniku ks. Sychty znajdziemy takie zdanie:
„Dobri kùczer chòc na talerzu nawrócy drôbiastim wòzã”.
Takie zawracanie na talerzu to oczywiście przenośnia, ale warto poszukać odpowiedzi na pytanie, kim jest „dobri kùczer”. Mówi Mateusz Bullmann ze Stowôrë Kaszëbsczich Kùczrów i Hòdówców Kòniów:
Jak dodaje Mateusz Bullmann, kùczrowie wciąż są na Kaszubach potrzebni:
A jeśli nie wozem, to podróżowano pieszo, czasem na znaczne odległości. Mówi znany gawędziarz kaszubski Józef Roszmann:
Podobnie opowiadał mój dziadek Józef Majkowski, który zapytany przez Edmunda Szczesiaka, wspominał, że zimą do pracy w Olpuchu (z jego rodzinnych Juszek było to 7 km) chodził na piechotę, przez zaspy. Żeby zdążyć wstawał w środku nocy (E. Szczesiak, „Mała odyseja. Śladami Remusa”, Gdańsk 1996).
Sytuacja poprawiła się, kiedy pojawiły się rowery, zwane po kaszubsku „kòłama”. O sensacji, jaką budziły we wioskach te pojazdy, Augustyn Chrabkowski pisze tak:
„Tak, na pòczątkù lata, w jednã niedzelã pò pôłnim, widzymë na drodze, naprzecyw kòwôla zbiegòwiskò młodëch, stôrëch i dzedzëca (pana). Në i më tam téż mùszelë bëc. Przëchòdzã, i widzã, że na drodze stoją dwaji Tãpscë z kòłama do jazdë , zwónyma wnenczas lecépé, òbstąpiony przez lëdzy ze wsë. Dzëwią sã, stôri i młodi, jak òni mògą na tëch kòłach jachac, czej òne są tak wąsczé. Żebë w tële bëłë dwa kòła, tejbë to sã rozmiało, ale na jednym i do tegò tak wąsczim, to wëdôwało sã czims dzywnym. Jedny próbòwelë na tim kòle przez chwilã chòcbë ùsedzec bez jachaniô, ale dze tam: przewrôcelë sã z jedny stronë na drëgą. A ò jachanim ani w mëslach. – Në co tu ù szwernóta je?! Kò Tãpscë nie są żódnyma czarownikama ani farmazynama, bò chòdzą do kòscoła i wedle krziża zjimają mùce. A że sobie wëpiją? Szlachcëc Tãpsczi mòże bëc napiti, ale czej kùczer z karczmë z nim òdjéżdżô, tej òn wiedno rzecze: – Na jimiã Bòsczé. Kò tej co bë to mògło bëc?”
Kolejnym ważnym środkiem transportu był motocykl, zwany żartobliwie m.in. „pòkrãtnikã, pierdzącą wszą, "pierdzyruczkã abò pierdzystółkã”.
Był to też symbol bogactwa i wysokiej pozycji społecznej – zwłaszcza wśród młodzieży. Opisuje to Mateusz Bullmann w opowiadaniu „Mòtór” . Jego bohater Ãdris ma nadzieję, że dzięki swojej WFM-ce łatwiej będzie mu znaleźć dziewczynę. Obecnie przy Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim działa Klub Turystyczny „Wanożnik”, który posiada też sekcję motocyklową. To właśnie jej członkowie na swoich maszynach otwierają uroczyste przemarsze podczas ważnych spotkań kaszubskich, jak choćby corocznych Zjazdów Kaszubów.
Zimą transport mógł się odbywać na saniach, które mają też ważne miejsce w literaturze kaszubskiej. Więcej na ten temat (a też o wozach, rowerach, motorach itp.) piszę w artykule „Kaszëbsczé Nótë. Nôwicy ò wòzach, a përznã ò jinëch strzódkach transpòrtu”, jaki zamieszczam poniżej:
Pisząc o transporcie nie można pominąć samochodów, jakie do dzisiaj pełnią wążną rolę w naszym życiu. Wydaje się, że na Kaszubach początków bardziej masowego pojawiania się „aùtółów” powinniśmy szukać w przedwojennej Gdyni. Mówi Andrzej Busler, prezes Kaszubskiego Forum Kultury:
Józef Roszman pamięta czasy, kiedy jedynym samochodem przejeżdżającym przez jego rodzinne Połczyno, była tzw. arka.
Duży wpływ na rozwój komunikacji miało pojawienie się autobusów – „PKS-ów”. Renata Gleinert wspominając czasy sprzed ponad pół wieku wymienia różne środki transportu, jakie pamięta z dziecinnych lat w okolicach Pomieczyna:
Renata Gleinert pamięta też swoją dumę i radość, kiedy mogła jechać samochodem na Pierwszą Komunię:
Komunikacja z większymi miejscowościami wiązała się z możliwościami większego zysku za owoce swojej pracy, ale również z niebezpieczeństwami. Józef Roszman opisuje drogę rybaków do Gdańska i handel rybami:
Kiedy już wspominamy rybaków, warto zaznaczyć, że łodzie i statki również są istotnym środkiem transportu dla Kaszubów. To jest jednak temat na osobny długi artykuł.
Wspomnę tutaj jedynie, że obecnie coraz popularniejsze są na Kaszubach spływy kajakowe i wielu turystów nie wyobraża sobie pobytu w naszych stronach bez jakiegoś spływu. Najbardziej zakorzeniony w kulturze kaszubskiej jest tu spływ „Śladami Remusa”, podczas którego uczestnicy poznają kaszubską literaturę, tradycję, zwyczaje i język.
Warto też zwrócić uwagę na przywracane do życia dawne łodzie, zwane pomorankami. Dowiecie się o nich z filmu z cyklu: „Skarby kaszubskiej Nordë” na stronie: https://www.youtube.com/watch?v=KS-jyqOakSI.
Z wody przenieśmy się jeszcze na tory. Pociągi zaczęły się pojawiać na Kaszubach w połowie XIX w. Dzisiaj najważniejsze dla naszego regionu są: Szybka Kolej Miejska (SKM – o jej historii przeczytacie tutaj: https://www.skm.pkp.pl/o-nas/nasza-historia) i Pomorska Kolej Metropolitalna (PKM – więcej na stronie: https://www.pkm-sa.pl/). Chętnych zapraszam również do przestudiowania schematu linii kolejowych województwa pomorskiego: https://www.pkm-sa.pl/dla-pasazera/schematy/.
Północni Kaszubów z rozrzewnieniem wspominają tzw. „krokòszkã”:
Jeśli zainteresowała was ta opowieść, zapraszam do lektury dwóch artykułów Mateusza Bullmanna o „krokòszce”.
Dla środkowych, a zwłaszcza południowych Kaszub szczególnie istotny był pociąg relacji Gdinia–Kòscierzyna. Jak podaje ks. Sychta, konduktor miał wołać przed końcową stacją:
„Kòscérzëna wiskakiwac! Paczetë wikùliwac. Pòcądżi dali nie jadą. Biletë pòkazywac, przekresloné czerwònym òłówczim òddawac!”. Od tych słów złośliwie nazywano nieraz mieszkańców Kościerzyny i okolicy wyskakiwaczami.
Posłuchajmy jeszcze opowieści Brunona Króla, który swoje zawodowe życie poświęcił kolei:
Gdynia może poszczycić się jeszcze jednym środkiem transportu. Andrzej Busler:
Popularne wśród Kaszubów są też samoloty, a najważniejszym miejscem dla miłośników tego typu transportu jest lotnisko im. Lecha Wałęsy w Gdańsku. Tradycje lotnicze są jednak w naszym regionie znacznie starsze, o czym świadczą choćby dzieje puckiego Morskiego Dywizjonu Lotniczego, o których opowiada Roman Drzeżdżon:
Więcej na temat tej historii na stronie: http://mdlot.pl/.
Ciekawe są też pomysły na transport na Kaszubach podawane przez autora książków science-fiction Jana Natrzecégò. Polecam zwłaszcza lekturę jego książek: Nalazłé w Bëtowie i Kaszëbògònia.